Zostałam poparzona przez niekompetentną kosmetyczkę, teraz czeka mnie długie i kosztowne leczenie – w Internecie aż roi się od wypowiedzi rozżalonych klientek, które doznały uszczerbku na zdrowiu podczas zabiegu w gabinecie kosmetycznym. Wieść rozchodzi się błyskawicznie, salon zostaje z nadszarpniętym wizerunkiem.
Co jednak w sytuacji, gdy wina nie do końca leży po stronie gabinetu? Czy klienci zawsze mają rację?
W momencie, w którym do salonów zawitały najnowsze zdobycze techniki: lasery, urządzenia do kriolipolizy czy elektrostymulacji, pojawił się problem możliwych działań niepożądanych. Od zaczerwienień, które ustępują niedługo po zabiegu, po poparzenia i bliznowce. Trudno o dokładne statystyki – w końcu gabinety medycyny estetycznej różnią się między sobą wyposażeniem i kompetencjami personelu. Najczęściej problem dotyczy zabiegów z użyciem lasera: depilacji i zamykania naczynek. W renomowanych placówkach z tego typu reklamacjami występuje około 1 procent pacjentów. Ale nawet jeden poszkodowany klient to ciągle o jednego za dużo.
Po drugiej stronie lasera
Jak się okazuje, długa lista przeciwwskazań wymienionych w ankiecie pacjenta, wywiad i wiedza dostępna w Internecie, często nie wystarczają, żeby uniknąć powikłań. I nie ma znaczenia nawet to, że zabieg wykonamy u najlepszego kosmetologa dysponującego najnowocześniejszym sprzętem.
– Problem powikłań to nie tylko błędy po stronie kosmetologów – mówi Kamila, kosmetolog z 10-letnim doświadczeniem w trójmiejskim gabinecie medycyny estetycznej – pacjentkom zdarza się po prostu ukryć przeciwwskazania do zabiegu. I, choć wydaje się to absurdalne, ryzykują zdrowiem, żeby zrobić kolejną serię depilacji.
Nie jest to odosobniona opinia. Jeden z warszawskich gabinetów przeprowadził wśród swoich klientów anonimową ankietę dotyczącą przeciwwskazań. Wzięło w niej udział 400 osób. Ankietowanym zadano pytanie: Czy kiedykolwiek zataił Pan/ zataiła Pani fakt istnienia przeciwwskazania do wykonania zabiegu? Okazało się, że aż 34 osoby
(czyli aż 9%) świadomie zdecydowały się zaryzykować, żeby zabieg się odbył bez przeszkód. Kolejne pytanie (zadane tym, którzy wcześniej odpowiedzieli twierdząco) brzmiało: Czy w związku z zatajeniem przeciwwskazań wystąpiły powikłania? Jak się okazało – 24 osoby doświadczyły przejściowych, a dwie – trwałych skutków niepożądanych.
Co jest ważne, a co nieważne
We wspomnianej wyżej ankiecie, ostatnim zadanym pytaniem do osób, które przyznały się do zatajenia przeciwwskazań do zabiegu było: Czy aktualnie jest Pan skłonny/jest Pani skłonna zataić fakt istnienia przeciwwskazania do wykonania zabiegu? 20 osób zadeklarowało, że są gotowe ponownie zataić ten fakt – jeśli uznają, że wskazania są mało istotne. Decydującą rolę w takim zachowaniu ma przede wszystkim obawa przed przerwaniem serii i tym samym zaprzepaszczenia osiągniętych już rezultatów. Często znaczącą rolę odgrywa bagatelizowanie zaleceń, traktowanych jako niepotrzebne działanie asekurujące salonu.
Magda (kosmetolog z Kielc):
– Podczas wywiadów bezpośrednio poprzedzających zabieg (a nawet już w jego trakcie), zdarza się, że pacjentka niespodziewanie zaczyna opowiadać np. o imprezie, po której nadal odczuwa objawy zatrucia alkoholem. A przecież podpisała wcześniej oświadczenie, w którym alkohol we krwi jest wymieniony jako przeciwwskazanie do zabiegu.
Kieliszek wina do kolacji, zażywanie witamin światłouczulających (A i E) czy beta karotenu, który może powodować powstanie przebarwień, są najczęściej ignorowane przez pacjentów decydujących się na zabiegi. W okresie letnim klienci gabinetów bagatelizują opalanie, w jesienno-zimowym – solarium. Pojawiają się też opinie typu: koleżanka opalała się przed depilacją i nic się jej nie stało, więc te opowieści o słońcu są mocno przesadzone.
Nie wszystkie przypadki zatajenia przeciwwskazań są świadome – pacjenci mogą mylnie interpretować zapisy ankiet (opalanie to wszystkie formy ekspozycji na promienie słoneczne, także wychodzenie na ulicę bez kremu z filtrem) lub na przykład nie czytają dokładnie składu lekarstw, które przyjmują. Rolą kosmetologa jest dowiedzenie się jak najwięcej o swoim pacjencie i w przypadku budzącym wątpliwości:
- Upewnienie się, że występuje przeciwwskazanie do wykonania zabiegu
- Poinformowanie klientki o ewentualnych powikłaniach w przypadku wykonania zabiegu
- Przełożenie lub przerwanie już rozpoczętego zabiegu
Biorę to na siebie
Należy powiedzieć od razu: nie ma możliwości prawnej, która pozwalałaby pacjentowi na podpisanie oświadczenia o wzięciu odpowiedzialności za konsekwencje wykonania zabiegu pomimo zaistniałych przeciwwskazań. Wykonanie zabiegu medycyny estetycznej to forma umowy cywilno – prawnej (nawet, jeśli nie jest ona spisana). Powikłania po zabiegu mogą zostać potraktowane jako nienależyte dopełnienie jej warunków. Art. 415. Kodeksu Cywilnego mówi: Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia – a więc w przypadku skutków niepożądanych, klient może domagać się pokrycia przez salon (bądź kosmetologa wykonującego usługę) kosztów ewentualnego leczenia.
Wysokie kompetencje kosmetologa to zatem nie tylko perfekcyjne wykonanie zabiegu, ale przede wszystkim traktowanie pacjenta z należytą uwagą. Nie można całkowicie wyeliminować zjawiska świadomego, czy też nieświadomego zatajania przeciwwskazań, trzeba jednak dążyć do jego zminimalizowania. Oraz uczyć, uświadamiać, informować.
Do znudzenia.
Dominika Pawlikowska